sobota, 11 stycznia 2014

Motywacja treningowa



Z nowym rokiem, przychodzą nowe plany i postanowienia. Zaczynamy szukać nowych motywacji i inspiracji. Postaram się wam trochę pomóc.


Sama od zawsze miałam problem z motywacją, zwolnienia z w-f dostawałam od lekarza od podstawówki, ze względu na mój chory kręgosłup. Zamiast tego uczęszczałam na basen i rehabilitacje. Kiedy byłam już „za stara” na moją grupę rehabilitacyjną, raz do roku jeździłam na rehabilitację do szpitala. Tam dawałam z siebie wszystko. Gdy chodziłam do liceum i po raz kolejny pojechałam do szpitala,  poprosiłam moją rehabilitantkę, również o ćwiczenia rzeźbiące mięśnie i zostawałam na zajęciach dłużej. Ale zawsze mój zapał gasł po powrocie do domu.

Jednak mój dramat pojawił się niecały rok temu. Przez małe problemy schudłam do 44 kg i straciłam włosy. Wyglądałam okropnie, co zresztą jest mało powiedziane. I właśnie wtedy, na mojej drodze pojawiła się moja największa życiowa motywacja, mój ukochany. 
Wyciągnął mnie z bagna i wspiera w każdej mojej głupocie którą wymyślę, a kiedy trzeba to postawi do pionu :D Moje tysięczne plany i zamotanie jest przez niego doskonale ogarnięte i akceptowane. I chyba do końca życia będę mu za to dziękować.

Dzisiaj chcę napisać o treningu, jaki wykonuję w tygodniu. Motywuję się przede wszystkim własnymi słabościami (jak je zwalczę, motywacja ze mnie aż wycieka z nadmiaru). Wiem, że jeśli wytrwam w postanowieniu, będę się czuć wybornie. Dieta czy ćwiczenia, to wyłącznie walka z samą sobą. Nie możemy nikogo winić, bo to my musimy się przełamać i zmusić do ćwiczeń. A wierzcie mi, że warto! Kiedy odzyskałam siły i przybrałam na wadze zaczęłam ćwiczyć regularnie.


A oto ćwiczenia które polecam i wykonuję: 















Zastawy ćwiczeń na brzuch, pośladki, nogi i ramiona wykonuję co drugi dzień, aby urozmaicać sobie trening. Przeplatam ćwiczenia typowo rzeźbiące, fitnessem, skakaniem na skakance czy joggingiem.









Jeśli nie przepadacie za ćwiczeniami w domu,
nudzi was zwykły fitness a na siłownie nie macie ochoty. Polecam zajęcia z Pole Dance. Taniec na rurze połączony z fitnessem. Nie, nie, te zajęcia nie mają nic wspólnego z tańcem w klubach nocnych, więc spokojnie :D. Miałam przyjemność uczęszczać na takie zajęcia i powiem szczerze, że po pierwszym dniu nie mogłam się ruszać. Zajęcia są ciekawe, trwają godzinę i pięknie rozwijają nasze wszystkie mięśnie. Niestety jest to trochę drogi interes, ale na stronach Sweetdeal lub Groupon można dorwać czasami zniżki na te zajęcia. Mi spodobało się do takiego stopnia, że mój ukochany postanowił mi ją zrobić. Gdy tylko się za to zabierze opiszę wam jak wykonać samemu, taką rurę nie wydając fortuny. 


A oto przykładowa lekcja:





A na takim poziomie, chciałabym być :D (i będę!):





Nie możemy myśleć o ćwiczeniach jak o torturach. Musimy zrozumieć, że trening to czas rozpieszczania naszego ciała. Panujemy nad nim, my go kształtujemy.Ćwiczenia są przyjemnością ponieważ pokazują naszą siłę i determinację. Nic nie motywuje bardziej jak pierwsze efekty. 
Czujemy wtedy lekkość i dumę z siebie, czujemy, że możemy wszystko. 
Ja, ze swojego treningu zrobiłam rytuał. Rzeźbię swoje ciało a później je dopieszczam.
Biorę gorącą kąpiel, wmasowuję oliwkę, odpoczywam, leżę, słucham muzyki, czytam, oglądam film i czuję się jak milion dolarów :D 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz